Rozdział 6
*oczami MiU*
Patrzyłyśmy się na chłopaków, kiedy na środku trambaju
stanął sfrustrowany facet.
Nie tylko my zwróciłyśmy się w jego stronę, nasi
prześladowcy również wbili w niego wzrok.
Nie był zwyczajnym pasażerem ponieważ miał przy sobie
czerwone patyczki.
- Niech nikt się nie rusza. - Powiedział zdesperowany. - Bo
wysadzę wszystkich w powietrze!!!
Zaczął panować chaos. Niektóre osoby zaczęły próbować wydostać się na zewnątrz…
A my nie wiedziałyśmy co zrobić...
*oczami V*
Zerknąłem w rozżarzone oczy Kooka i zobaczyłem w nich
przystojnego chłopa.
Po chwili namysłu ogarnąłem ze to ja. Gdy nadał bawiłem się w
Top Model w kacie jego oka ujrzałem kasownik do biletów. Pomyślałem ze warto zadzwonić do Sylusi wiec zacząłem stukać
w jego szklany ekran. Pani z rurą w du*pie spojrzała na mnie jak na debila a ja przypomniałem
sobie że telefon mam w kieszeni. Wybrałem odpowiedni numer i czekałem na Sylwie.
- Policja, słucham? - odezwał się głos w słuchawce.
- Sylusia to ja V, mamy problem.
- Wy macie problem??? No tego bym się nie spodziewała, wiec co
tym razem? -zapytała rozbawiona.
- Tym razem to poważna sprawa…
- Co twoja golden nokia się zepsuła?
- Nie, nie aż tak straszne.
- Wiec się streszczaj, bo myje żeby, biorę prysznic i pije kawę jednocześnie.
- Siedzimy sobie w trambaju w którym ktoś chce wysadzić bombę, bądź jak najszybciej papa.- rozłączyłem się.
Kook szturchnął mnie ramieniem.
- V, nie podałeś adresu, a bomba wybuchnie za 5 min…
----------------------------------------------------------------------------------------