Rozdział 2
*oczami Ari*
Wróciłyśmy znudzone ze sklepu. Strasznie bolały mnie ręce, bo MiU kazała mi nieść wszystkie torby, ponieważ jej świeżo pomalowane, brokatowe tipsy w kolorach tęczy, świecące w ciemności by się zniszczyły.
- Rusz swe krągłe ciałko MiU! - zawołałam zmęczona, z kanapy.
- Skoro tak ładnie prosisz - niechętnie wstała i usiadła obok mnie.
- Zrób śniadanie tylko go nie spal. - powiedziałam nadal się nie ruszając.
Poszła do kuchni i usłyszałam jak krzyczy:
- Niech się stanie światłość! - zapalając lampę.
- Bidulka nie mogę jej zostawić samej, jeszcze sobie coś zrobi dzieciaczek... - powiedziałam sama do siebie.
Gdy już miałam wstać rozmyśliłam się i pomyślałam, ze co może jej się stać przecież jest już dorosła... Ale kiedy usłyszałam piosenkę z kuchennych rewolucji,
zmieniłam zdanie.Wchodząc do kuchni zobaczyłam MiU wymachującą
wielkim kuchennym nożem.
- Nie baw się w Magdę Gessler. - powiedziałam
- Myślałam, że jestem tak samo świetna
jak ona.
jak ona.
- Dobrze, dobrze, odłóż już ten nóż
i zrób nam kanapki. - powiedziałam
i usiadłam na krzesełku obok.
Dla pewności będę ją obserwowała.
Moja siostra jest
przecież nieprzewidywalna...
i zrób nam kanapki. - powiedziałam
i usiadłam na krzesełku obok.
Dla pewności będę ją obserwowała.
Moja siostra jest
przecież nieprzewidywalna...
Tak jak mówiłam z niewiadomych
powodów zaczęła kroić sałatę:
powodów zaczęła kroić sałatę:
- MiU co ty robisz? - zapytałam
- No przecież robię kanapki i muszę pokroić sałatę.
- Sałaty nie trzeba kroić.
- No ale muszę pokroić to czarne bo jest twarde.
- Jakie czarne? Pokaż mi to, debilu.
- No patrz! - Dała mi do ręki czarnego pen drive.
Zaczęłyśmy zastanawiać się dlaczego tu był...
Zaczęłyśmy zastanawiać się dlaczego tu był...
*oczami Kooka*
Weszliśmy do budynku, Major Sylwia już na nas czekała. W jej dłoni znajdował się kubek z parującą nadal kawą.
- A cóż to za przystojniaczek? - zapytała.
- To przecież ja, Sylusia nie poznajesz nas, aż tak mocno się walnęłaś w głowę? - zapytał V.
- Nie ty głupku, chodzi mi o tego chłopaka którego prowadzicie. - powiedziała.
- Aaaaaa... No to jest przecież ten złodziej - odpowiedział.
- Nie ty głupku, chodzi mi o tego chłopaka którego prowadzicie. - powiedziała.
- Aaaaaa... No to jest przecież ten złodziej - odpowiedział.
Sylwia wybuchła śmiechem...
Niezle ;))
OdpowiedzUsuń